środa, 27 lutego 2008

Rudolf Steiner -urodziny 27 lutego

bestyja: Rudolf-omnipotentny mag- druga twarz Fausta, bestyja o wielu wcieleniach mająca dużą moc w zarażaniu innych swoimi pomysłami aż do zbudowania wielkiego geteanum i odbudowania go ponownie po spaleniu...
Rudolf Steiner (ur. 27 lutego 1861 w Kraljevic, Chorwacja, zm. 30 marca 1925 w Dornach koło Bazylei, Szwajcaria)– mistyk, badacz spuścizny Goethego, twórca antropozofii i jego polski tłumacz- Jerzy Prokopiuk walczący ze smokami:
W antropozofii Rudolfa Steinera dostrzegam analogie do twórczości Juliusza Słowackiego. "Duchowy "inkubator", a zarazem wzór dla takiego przedsięwzięcia - zarówno terapii kultury polskiej, jak i stworzenia ruchu otwarcia się na nowe duchowe intuicje, inspiracje i imaginacje, które przyniosłyby nam - inicjatywy Ducha Narodu - twórczą alternatywę kulturową - widzę w antropozofii Rudolfa Steinera.
Historia terminu :Termin antropozofia był używany już we wczesnej nowożytności. W anonimowym dziele Arbatel de magia veterum, summum sapientiae studium (1575), przypisywanym ezoterykowi i neoplatonikowi Heinrichowi Corneliusowi Agrippie von Nettesheimowi, który jest utożsamiany z Faustem, antropozofia jest przyporządkowywana (podobnie jak teozofia) „wiedzy o dobru” i jest tłumaczona jako „znajomość rzeczy natury” lub „mądrość w ludzkich sprawach”.
Doktryna antropozoficzna
Antropozofia Rudolfa Steinera jest metodą poszerzenia świadomości. Ma źródła w okultyzmie i ezoteryce i zawiera elementy gnostycyzmu i różokrzyżostwa. Akceptuje astrologię i reinkarnację, z tą jednak różnicą, iż Steiner uważał, że astrologię należałoby przekształcić w astrozofię i że ludzie reinkarnują się wyłącznie w ramach gatunku ludzkiego, nie zaś, jak w religiach wschodnich, w ramach wszystkich istot żywych. Według Steinera, było dwóch Jezusów, gdyż ewangelie w różnych miejscach sobie przeczą, jeden miałby być Jezusem natańskim, który był reinkarnacją Kryszny, drugi Jezus salomonowy miałby być reinkarnacją Zaratusztry, a Chrystus, który według antropozofii jest duchem słonecznym, który uciekł z ziemi przed żywiołem wody na Słońce, w Jezusa wcielić miał się dopiero podczas chrztu. W wieku 12 lat Jezus salomonowy wstąpił w natańskiego i od tej pory był już tylko jeden Jezus natański, który podczas śmierci na krzyżu połączył się z ziemią, która stała się jego ciałem. Antropozofia uważa Chrystusa za bóstwo słoneczne, gdyż tuż przed 25 grudnia ma co roku miejsce przesilenie zimowe, toteż w wielu religiach ten dzień był dniem narodzin bóstw słonecznych. Poglądy te w jasny sposób kłócą się z chrześcijaństwem dla, którego Chrystus jest Jednorodzonym Bogiem. Według Steinera, człowiek może prowadzić tego rodzaju badania, rozwinąwszy w sobie zdolność jasnowidzenia. Fundamentalnym dziełem antropozofii jest Wiedza tajemna w zarysie, opisująca przyszłe losy Ziemi i ludzkości.
Sam Steiner tak definiował antropozofię:
„Przez antropozofię rozumiem naukowe badanie świata duchowego, które przekracza jednostronność zarówno czystego przyrodoznawstwa, jak i zwykłej mistyki, i które – zanim podejmie próbę wniknięcia w świat ponadzmysłowy – w poznającej duszy rozwija najpierw nieznane jeszcze zwykłej świadomości i zwykłej nauce siły, jakie wniknięcie takie umożliwiają”.
W antropozofii występuje podział na ja, ciało astralne, ciało eteryczne i ciało fizyczne, a także na ciało, duszę i ducha.
W antropozofii bardzo ważna jest zasada "łączenia Nieba z Ziemią" (przemiany duchowej Człowieka i Natury), jak i antropozoficzna historiozofia, według której w procesie rozwoju człowieka pierwszą fazą była faza ścisłego związku człowieka ze światem duchowym (dominacja Bóstwa nad człowiekiem), w fazie drugiej rozpoczął się proces emancypacji człowieka (rozwój filozofii i nauki z techniką), w której stał się względnie niezależnym podmiotem ("ja"), w fazie trzeciej zaś, która zaczęła się w naszych czasach, zadaniem człowieka jest poznawczy powrót do świata duchowego - bezpośredniego kontaktu z Bogami - z zachowaniem podmiotowości i wolności (człowiek jako współpracownik Bóstwa). wikipedia

Para gęsiorów

Konrad Lorenz, nieżyjący już wybitny austriacki badacz natury zwierząt i laureat Nagrody Nobla, opisał w swojej słynnej książce „Tak zwane zło” (tytułowe zło dotyczyło agresji wewnątrzgatunkowej) zaskakująco silny związek dwóch gąsiorów, którym dał imiona Kopfschlitz i Max. Obydwaj tworzyli nierozłączną parę. Rozdzielili ich dopiero naukowcy, przenosząc Kopfschlitza w inne, odległe miejsce. Tam związał się on z gęsią (zwierzęta te są monogamiczne), z którą doczekał się nawet potomstwa. Kiedy jednak badacze sprowadzili Maxa, Kopfschlitz natychmiast porzucił „żonę” wraz z dziećmi i wrócił do swojego ukochanego. Lorenz wspominał, że obydwa gąsiory trzymały się razem jak za dawnych lat, a opuszczona partnerka Kopfschlitza smutno włóczyła się za nimi. Homoseksualizm u tego gatunku ptaków jest spotykany podobnie często jak u ludzi.

wpajanie; imprinting

wabiący okrzyk gęsi: „jestem tu, gdzie jesteś ty?”
jestem tym, kogo pierwszego zobaczyłem?
wpajanie, wdrukowywanie, ang. imprinting, biol. rodzaj szybkiego uczenia się zwierząt, zachodzący tylko we wczesnym okresie ich życia, w tzw. fazie wrażliwej;wpajanie (zwane też niekiedy wdrukowaniem lub reakcją piętna; termin ‘psychognowanie’ należy uznać na nieudany) {ang. imprinting, niem. Prägung (dawniej: Einprägung), fr. empreinte, imprégnation, ros. tisnienije} jest to odkryty przez Douglas A. Spaldinga rodzaj b. szybko zachodzącego nieodwracalnego uczenia się, w którym osobnik nawiązuje więzi emocjonalne bądź to z matką, bądź z innym osobnikiem zwanym kompanem, topografią środowiska życia (por. terytorium).wpajanie może modyfikować mechanizm wyzwalający (zob. instynkt) lub grać rolę w uczeniu się śpiewu ptaków śpiewających wtedy ograniczone jest do wąsko określonego okresu nauki, tzw. fazy krytycznej; np., jak pisze Bohdan Dyakowski (1947), słowik rdzawy (Luscinia megarhynchos), który sam śpiewa gorzej od słowika szarego cz. bekwarka (Luscinia luscinia, dawniej: Lusciola philomela), poprawia swój śpiew, „gdy osiedli się w okolicy, gdzie może nasłuchać się śpiewu tamtego. Bo i słowiki [...] muszą się uczyć sztuki śpiewania: nigdy pod tym względem młody nie dorówna staremu, doświadczonemu śpiewakowi”...propozycja, by tylko wpajanie na matkę i seksualne określać tą nazwą, pozostałe zaś rodzaje nazywać uczeniem się wybiórczym (selektywnym). W odniesieniu do filopatrycznej (cz. przywiązanej do miejsca) osy grzebaczowatej (Sphegidae), wardzanki żądlicy (Bembex rostrata) Chauvin (1956, s. 722) napisał w ustępie o wpajaniu: „Bez niego [wpajania przyp. ] trudno wyjaśnić znamienną stałość strefy gniazdowania następujących po sobie generacji Bembex: bez wątpienia szczegóły spostrzeganego krajobrazu od początku przez świeżo wyklutego młodego owada doskonałego natychmiast się wpajają także w jego obyczajach, by już nigdy nie zginąć”.
Konrad Zacharias Lorenz (ur. 7 listopada 1903 w Wiedniu, zm. 27 lutego 1989 w Altenbergu) – austriacki zoolog i ornitolog, twórca nowoczesnej etologii, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii w 1973 roku. Studiował zachowanie zwierząt, zwłaszcza zjawisko wdrukowania u gęsi gęgawej- pisklę zobaczyło tuz po wykluciu Lorenza i uznało go za rodzica...
Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.
— Antoine de Saint-Exupéry
[ang. ethology (biology of behavio[u]r), niem. Ethologie, Biologie des Verhaltens, Verhaltensbiologie (Verhaltensforschung), fr. éthologie (biologie du comportement), ros. etołógija-

wtorek, 26 lutego 2008

Horror kolejowy Stefana Grabińskiego

STEFAN GRABIŃSKI -bestyja-SKAZANY NA ŚMIERC ZA ŻYCIA-samotny-z-widokiem-na-uciekające-w-dal-toty


Stefan Grabiński (ur. 26 lutego 1887 w Kamionce Strumiłowej nad Bugiem – zm. 12 listopada 1936 we Lwowie)

GRABIŃSKI przedstawiciel nurtu grozy w polskiej literaturze międzywojennej. Klasyk noweli fantastycznej, twórca horroru kolejowego, określany czasem mianem "polskiego Poe" lub "polskiego Lovecrafta".
Jeszcze w okresie studenckim ujawniła się dziedziczna gruźlica Grabińskiego; doświadczenie śmiertelnej choroby, podobnie jak cechująca pisarza już od dzieciństwa żarliwa religijność, wywarły znaczący wpływ na kształtowanie się jego światopoglądu i programu literackiego.
W latach 1917-1927 był nauczycielem w Przemyślu.
Przeniesiony na emeryturę z powodu zaawansowanej gruźlicy, w 1931 r. zamieszkał w miejscowości kuracyjnej Brzuchowice pod Lwowem. popadał w coraz większą nędzę i zapomnienie.Zmarł w skrajnym ubóstwie, opuszczony przez niemal wszystkich znajomych.
Grabiński był znawcą zagadnień z dziedziny parapsychologii, magii i demonologii. Interesował się stawiającą pierwsze kroki sztuką filmową (zwłaszcza popularnym nurtem ekspresjonizmu niemieckiego), inspirację dla jego postawy intelektualnej i artystycznej stanowiły myśli Henriego Bergsona i Williama Jamesa oraz twórczość uwielbianego Edgara Allana Poe, któremu poświęcił esej Książę fantastów.
Sławę przyniósł mu Demon ruchu (1919), cykl nowel grozy osnutych wokół motywu pociągu i stacji kolejowej. Zachęcony sukcesem, w krótkim czasie opublikował kolejne zbiory nowel, z których część stanowiły zamknięte cykle tematyczne: Szalony pątnik (1920), Niesamowita opowieść (1922), Księga ognia (1922), Namiętność (1930)
Większość utworów pisarza zbudowana jest wedle podobnego schematu: w początkowo "zwyczajnym" życiu bohatera zaczynają pojawiać się zjawiska tajemnicze i niezwykłe, z którymi konfrontacja doprowadza go w zaskakującym finale do jego przemiany wewnętrznej, lub, znacznie częściej, do zguby. Miejscem akcji większości opowiadań są prowincjonalne miasteczka, samotne budynki, zapomniane stacje kolejowe.

Chociaż opisy światów kreowanych przez Grabińskiego cechuje daleko posunięta dbałość o szczegóły (np. w opowiadaniach z cyklu Demon ruchu występują fachowe terminy związane z kolejnictwem), klasyczne cechy prozy realistycznej, takie jak próby wiernego odwzorowania rzeczywistości lub psychologii ludzkiej, nierzadko ustępują w jego narracjach miejsca środkom budującym szczególny nastrój niesamowitości i umiejętnemu stosowaniu napięcia.

Najbardziej wyraziste motywy, powracające w kolejnych utworach Grabińskiego, to: problem tożsamości, istnienie zaburzeń rzeczywistości lub rzeczywistości równoległych, życie pozagrobowe, fascynacja zdobyczami nauki i paranaukami, nadnaturalne przyczyny obłędu i fatalny demonizm kobiet.

"Ślepy tor" (27 min.)
reżyseria: R. Ber, scenariusz: K.T. Toepliz
grają: J. Woszczerowicz, K. Rudzki, J. Koecher
produkcja: TVP 1967
"Pożarowisko"
reżyseria: R. Ber, scenariusz: K.T. Toepliz grają: Wieslaw Michnikowski, A.Janowska, Z.Merle, H.Borowski, R.Pietruski, M.Czechowicz, K.Rudzki produkcja: TVP 1968
Szamota's Mistress (Kochanka Szamoty), 16 min. Niemcy, 1999
reżyseria i scenariusz: Holger Mandel
grają: Holger Mandel, Katrin Horschig, Silva Finger, Falko Freitag, Eva Ebner
do czytania on line wybrane nowele
strona kolejowa o grabińskim
strona o grabińskim wczesnym- a fantasist of horror and the supernatural who believed in the reality of the fictions he wrote

poniedziałek, 25 lutego 2008

Piotruś i wilk -jak powstawały lalki w semaforze- zcyli angielska myśl w polskim kształcie

Jednym z większych wyzwań było udramatyzowanie skomplikowanej relacji między Piotrusiem i Wilkiem oraz doprowadzenie jej do punktu kulminacyjnego, który poruszy dzisiejszą widownię. Koniec końców Piotruś musi zdecydować czy uwolnić Wilka…

Templeton stworzyła kilka szkiców postaci i dekoracji, które stały się inspiracją dla filmowej adaptacji.Akcja filmu rozgrywa się na skraju pięknego lasu i w nędznym, przygnębiającym miasteczku.
Kiedy przeniesiono produkcję do Polski, można było w końcu przystąpić do stworzenia postaci filmowych.i tu znalazłąm wreszcie opis powstawania lalek i ich animacji a to zawsze jest dla mnie najbardziej interesujące.
Lalkowa animacja poklatkowa -czyli lalki musiały mieć wyrażanie ruchu i emocji w sobie:
patrzy zpode łba
Lalki powstały w skali 1:5.Najpierw rzeźbiono prototypy głów postaci, a następnie całej sylwetki. Niektóre postacie miały kilka głów z różnym wyrazem twarzy (na przykład Piotruś podekscytowany, zdziwiony). Twarze i dłonie wykonano z silikonu, aby osiągnąć efekt naturalnej skóry. Ciała postaci zrobiono z lateksu, który okrywa przegubową konstrukcję. Każda postać ma oczy, zęby i język. Włosy i futro - w przypadku zwierząt - (oczywiście sztuczne) były nakładane pojedynczo pęsetą, warstwa po warstwie.
Ubrania i buty dla każdej postaci wykonano oddzielnie. W końcu, jak prawdziwi aktorzy, lalki zostały przygotowane do występów przed kamerą. Różnica polega na tym, że w tym filmie wykorzystano wiele duplikatów lalek, a praca trwała aż na ośmiu planach jednocześnie. Najważniejsze było, aby uzyskać realistyczny ruch w animacji.
Lalki musiały grać mimiką twarzy, gestami i ruchami. Najtrudniejszym ujęciem była walka Piotrusia z Wilkiem.
i wygląda na to że lubi Piotrusia
Żeby uzyskać animację tak wysokiej jakości, całą lalkę – jej korpus, kończyny i wszystkie detale, łącznie z palcami, włosami - przesuwa się delikatnie i fotografuje. Ten proces trzeba powtórzyć 25 razy, na każdą 1 sekundę filmu. W filmie jest 420 ujęć - każde trwa średnio 100 klatek lub 4 sekundy. Średnio na realizację jednego ujęcia potrzeba było pół dnia na przygotowanie planu i jeden dzień na same zdjęcia. Praca nad niektórymi wyjątkowo trudnymi ujęciami trwała czasami aż tydzień.
Historię filmowano poklatkowo, używając aparatów cyfrowych Canon i obiektywów Nikon. To połączenie pozwoliło uzyskać niezwykle wyrazisty obraz i detale o rozdzielczości prawie 13 megapikseli na klatkę. Tak małe i lekkie aparaty, w odróżnieniu od kamer filmowych, można ustawiać w najtrudniej dostępnych dekoracjach i mocować w bardzo niekonwencjonalny sposób, co umożliwia innowacyjny i pełen charakteru sposób filmowania. W produkcji wykorzystano też jedno urządzenie motion-control, które pozwoliło na realizację najbardziej spektakularnych ujęć w filmie, jak to, kiedy ptak leci w dół i ląduje na ziemi. To ujęcie - jak i wiele innych ujęć w tym filmie - należało sfilmować kilkakrotnie, za każdym razem dodając nowe elementy.

Każdy aparat był podłączony do komputera na planie, a dane z aparatu były przetwarzane przez program do animacji, dzięki czemu animatorzy mogli zobaczyć efekty swojej pracy. Każde ujęcie zatwierdzone przez Suzie Templeton było przekazywane ekipie postptodukcyjnej. Tam usuwano konstrukcje podtrzymujące lalki, tło blue screen zastępowano elementami dekoracji oraz poprawiano błędy. Następnie dodawano efekty wizualne jak śnieg, mgła i krople wody. Po zatwierdzeniu, ujęcia montowano oraz przetwarzano zgodnie z odpowiednimi wymogami.
Autorów filmu inspirowało klasyczne malarstwo Józefa Chełmońskiego i Aleksandra Gierymskiego, dwóch najwybitniejszych twórców polskiego malarstwa realistycznego II połowy XIX wieku. Specjalnie skomponowana muzyka przez Irinę Bogdanovich, utalentowaną rosyjską artystkę, wzorowana min. na chóralnej muzyce cerkiewnej stanowi doskonałe dopełnienie tego niezwykle artystycznego projektu.
Spektakularną scenografię z bardzo realistycznymi projektami dekoracji zaprojektował Marek Skrobecki
źródło- opis filmu

Piotruś i jego Zwierzęta, Se-ma-for, Oscar i scenografia

Jestem Piotruś -pani reżyser Suzie nie zawsze mnie rozumie- ja też mam coś do powiedzenia, chociaż na początku byłem zakompleksionym, nieśmiałym i nieszczęśliwym chłopcem.
ciągle zbuntowany
patrzy zpode łba
Piotruś ma zbuntowaną i smutną twarz
wilk tez patrzy jak Piotruś
w zoo?
oskar za Piotrusia i Wilka
tu fragmencik na stronie oficjalnej -niestety nie znalazłam nic o Semaforze -na tej stronie
tak wygląda libretto spektaklu ale nie wiem jak się to ma do filmu, na kadrach widać tylko,że kaczuszka stała się gęsią lub gęsiastą kaczką:
W tym kolorowym świecie toczy się opowieść o dzielnym chłopcu oraz jego przyjaciołach: kolorowym ptaszku, zabawnej kaczuszce i chytrym kocie, walczących ze złym wilczyskiem. Opowieść snuje dziadek chłopca,zainspirowany rysunkami swojego wnuczka.
treść libretta: Piotruś i jego przyjaciele muszą zmierzyć się z groźnymi wilkami. Solidarność i przyjaźń triumfuje nad brutalną przemocą.
akt I Piotruś i jego przyjaciele - Sikorka marząca o karierze operowej divy i
posiadająca Cień o nietuzinkowej osobowości, Kaczuszka, której plączą się nóżki, lękliwy Kot, wyobrażający sobie, że jest groźnym tygrysem i Krecik, któremu wszystko się myli - urządzają piknik. Zabawę przerywa pojawienie się Wilka. Przyjaciele, ku zaskoczeniu drapieżnika, zapraszają go do swego grona. Gdy nadchodzi noc i Piotruś wraz z przyjaciółmi zasypiają w namiocie, Wilk przywołuje kompanów. Bohaterowie kryją się na drzewie.
akt II Przyjaciele spędzili noc na drzewie otoczonym przez stado Wilków. Piotruś wpada na genialny pomysł, dzięki któremu udaje się zamknąć Wilka w klatce Sikorki. Pozbawione przywódcy Wilki bez trudu dają się przepędzić.
hm, nie wiem tylko, jak to z tymi wilkami-dobre czy złe- czy ktoś daje im szansę?
słońce gaśnie w chmurach a szkoda
Scnenograf i autor lalek czyli najważniejsza dla mnie osoba kreująca film lalkowy: Marek Skrobecki
Siergiej Siergiejewicz Prokofiew - Серге́й Серге́евич Проко́фьев
Piotruś i wilk, op. 57 (1936), bajka symfoniczna dla dzieci na głos recytujący i wielką orkiestrę symfoniczną
rekwizyty wystawa w muzeum lalek i zabawy

SE-MA-FOR- lalkowe, eksperymentalne filmy

Kraina lalkowych cudów -legendarny spełniacz dziecinnych marzeń
Se-ma-for - studio filmowe w Łodzi - zajmujące się głównie produkcją animowanych filmów lalkowych i rysunkowych dla dzieci i dla dorosłych.

Dbałość o szczegóły

i plan drugi buduje nastrój

Początki Se-ma-fora - 1947 - pierwszy lalkowy film animowany Za króla Krakusa w reżyserii Zenona Wasilewskiego... Krzysztof Penderecki, Roman Polański (jego film dyplomowy Ssaki), Krzysztof Komeda, Michał Urbaniak, Janusz Majewski, Janusz Morgenstern, Filip Bajon, Andrzej Barański; częściej długoletnia, owocna współpraca (Daniel Szczechura, Zbigniew Rybczyński, Edward Sturlis, Stanisław Lenartowicz, Tadeusz Wilkosz, Marian Kiełbaszczak, Marek Skrobecki czy Piotr Dumała).
film lalkowy Piotruś i Wilk
filmy autorskie. Najsłynniejsze to Schody Stefana Schabenbecka, Worek Tadeusza Wilkosza, Kwartecik Edwarda Sturlisa, D.I.M Marka Skrobeckiego i zrealizowane już w spółce Se-ma-for Produkcja Filmowa ICHTHYS (tegoż autora), Fantastyczny Sklep z kwiatami Pawła Partyki i najnowszy Piotruś i Wilk Suzie Templeton Oscar w kategorii Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany.

filmy eksperymentalne (Zbigniew Rybczyński-scar za tTango, Stefan Schabenbeck, Hieronim Neumann, Wacław Kondek), dokumentalnymi (m.in. dwa filmy dokumentujące życie i twórczość pioniera filmu lalkowego Władysława Starewicza) a nawet fabularnymi (np. Przyjaciel wesołego diabła w reżyserii Jerzego Łukaszewicza)
Se-ma-for istniał pod różnymi nazwami – najpierw był to Oddział Filmów Lalkowych Łódzkiej Wytwórni Filmowej, potem samodzielne Studio Filmów Lalkowych w Tuszynie, od 1960 r. Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for, od 1990 r. Studio Filmowe Semafor.

niedziela, 24 lutego 2008

Stefan Żechowski, mistrz erotyków narysowanych

Stefan Żechowski- bestyja mistrz-rysunku-walorowego- najchetniej-erotycznego myślę, ze jego warsztat był naturalną umiejętnością, którą doskonalił i modyfikował w zalezności od potrzeb- niestety jego teki spłonęły a chciałabym zobaczyć jego rysunki
w notatnikach- nie te ilustracje na zamówienie, czasem okropnie kiczowate, szczególnie dziewoje o kocich oczach
- no ale takie są oczekiwania facetów- obok powstawały takie arydzieła aktu erotycznego jak sen w dziwnej pozycji głową w dół- tu ponizej 
 

zupełnie nic o nim nie wiedziałam, kiedy
po raz pierwszy zobaczyłam jego rysunki w muzeum zegadłowicza w gorzeniu- wisiały w strasznych warunkach, ściany spleśniałe, grzybnia niemal wrastała w prezycyjne rysunki- jego styl bardzo osobisty- rysunek 
ołówkiem, obłe kształty starannie wymodelowane, jakieś wewnętrzne światło nadawało im inny wymiar...emocje w szale erotycznych sytuacji- niby wielkie pożądania- chociaż kocie twarze nagich kobiet miały martwy wyraz- potem dowiedziłam się,  ze Zechowski był szukalszczykiem, a potem zupełnie przypadkiem zobaczyłam te same rysunki na wystawie związanej z Zegadłowiczem w Sosnowcu- i wtedy dowiedziałam się, ze Zegadłowicz jest tam pochowany
 
Stefan Żechowski (ur. 19 lipca 1912 Książ Wielki - zm. 28 października 1984) - rysownik, ilustrator, malarz-pastelista.
Artysta nieznany niemalże przez całe swoje życie. W 1932 ukończył Szkołę Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego w Krakowie. W 1929 zafascynowany Stanisławem Szukalskim wstępuje do grupy artystów - Szczep Rogate Serce. Pozostał jej członkiem do roku 1936. W 1937 wykonał 37 ilustracji do powieści Motory E. Zegadłowicza, która została skonfiskowana rok później przez cenzurę obyczajową. /ilustrował: Emila Zegadłowicza: Motory, Zmory, Wrzosy; J. Żuławskiego: Na srebrnym Globie; L. Kruczkowskiego: Pawie pióra; A. Mickiewicza: Dziady, Ballady; J. Słowackiego: Anhelli /. Namalował kilkadziesiąt bardzo sugestywnych portretów, m.in.: Chopina, Bethowena, Moniuszki, Słowackiego, Żeromskiego, Gorkiego, Zegadłowicza, Tarnowskiego, Chmielowskiego, Matejki, M. Anioła, Rembrandta, Pascala, Nietzschego, Tołstoja, Dostojewskiego, Platona, Sokratesa, Demostenesa. Zawsze fascynowała go też postać Chrystusa.
 1977 Ryszard Wójcik nakręcił film TV o Stefanie Żechowskim /tytułując go wymownie Pustelnik/ W 1981 roku ukazał się drukiem album - pamiętnik Na jawie. Na zachodzie Żechowski zasłynął jako twórca surrealistycznych erotyków.

Olga Wójcik w artykule MIĘDZY TERAZ A POTEM*, pisze m. in.; „ Żechowski sięga po różne tematy i motywy. /.../ Można by powiedzieć, że prace Żechowskiego tworzą coś na kształt plastycznego traktatu filozoficznego poświęconego kategorii czasu. Na każdą chwilę daną człowiekowi, patrzy artysta przez pryzmat słowa potem. Każda chwila jest bardzo ważna, ponieważ wpisuje się w wieczność.”

Twórczość Żechwskiego nawiązuje do tradycji polskiej sztuki XIX i XX wieku. Jego wyobraźnia plastyczna za pomocą mistrzowskiego rysunku kreuje świat przesycony wewnętrznym światłem raz czystym raz zamglonym aż po mocne akcenty czerni. Wizyjna rzeczywistość przedstawień zaludnionych zjawami z marzeń sennych, zadziwia i emanuje specyficznym nastrojem,

piątek, 22 lutego 2008

Un Chien andalou -Pies andaluzyjski tych okrutników surrealistów

 Pies andaluzyjski (fr. Un Chien andalou), szesnastominutowy film z 1928 roku, - debiut hiszpańskiego reżysera Luisa Buñuela; scenariusz do filmu napisał razem z Salvadorem Dalim.''Pies andaluzyjski''
Oryginalny tytuł Un chien andalou
Kraj Francja /Data premiery 6 czerwca 1929
 Reżyseria Luis Buñuel i Luis Bunuel jako Człowiek w prologu
Scenariusz Luis Buñuel, Salvador Dali
Główne role Simone Mareuil, Pierre Batcheff
Muzyka Richard Wagner /Zdjęcia Albert Duverger/Język francuski
Film składa się z kilku niepowiązanych tematycznie scen. Jego bohaterami jest bezimienna para, kobieta (Simone Mareuil) i mężczyzna (Pierre Batchef). Celem autora było zszokowanie odbiorcy przez zastosowanie niezwykle jak na owe czasy drastycznych efektów (osiąganych głównie poprzez zestawienie montażowe różnych ujęć).
Jednak trzeba napisać, że film ten to nie są obrazki pokazywane bez żadnego powiązania i bez żadnej treści. W filmie np. człowiek, z którego rany wychodzą mrówki symbolizuje onanizm. Najbardziej znana scena z filmu: przecięcie źrenicy kobiety jest także jednym z motywów surrealizmu. Podobno gdy Luisowi Buñuel przyśniła się w nocy ta scena skontaktował się z Dalim i w ciągu sześciu dni powstał scenariusz. Potem jednak Dali powiedział, że faktycznie Buñuel napisał scenariusz, ale nie nadawał się on do niczego, a przypadkiem on, Dali, miał w domu gotowy scenariusz i praktycznie film to wierne odwzorowanie tego scenariusza. Nie dowiemy się chyba jak było naprawdę w każdym razie przedstawia się Buñuela jako głównego twórcę filmu. Kolejnym ważnym motywem w filmie, a znanym także z twórczości Dalego są szczątki osła.
tu w kinokryku Pies andaluzyjski jest uznawany za pierwszy film surrealistyczny.
W jednej ze scen jako ksiądz -seminarzysta pojawia się sam Salvador Dali.
Oboje aktorów, Simone Mareuil i Pierre Batchef, popełniło samobójstwa: Mareuil w 1954, a Batchef w 1932 roku -dziwne, ciekawa jestem ich losów

czwartek, 21 lutego 2008

Hemann Hesse : Wilk stepowy

Wilk stepowy jest mi bardzo bliską istotą
jeden z najważniejszych z mojego bestiariusza
a książkę czytałam wtedy jak biblię, cytowalismy fragmenty o besstyji wilku stepowym
HERMANN HESSE "WILK STEPOWY"
... wstęp nie dla każdego - nie dla każdego
Próbowałem otworzyć furtkę, ale ciężka, stara klamka nie drgnęła nawet pod naciskiem. Gra liter skończyła się, urwała nagle, smutna, świadoma swej daremności. Cofnąłem się o kilka kroków, zabrnąłem w błoto, litery już się nie ukazywały, świetlne efekty zgasły, długo stałem w kałuży i czekałem na próżno.
Ale kiedy już dałem za wygraną i wróciłem na chodnik, upadło przede mną na lśniący asfalt parę kolorowych świetlnych liter.
Czytałem:
Tylko - - dla - - obłą - - kanych!
Przemoczyłem nogi i marzłem, mimo to stałem tam jeszcze dość długo w oczekiwaniu. Ale nic się już nie pojawiło. Kiedy tak stałem, myśląc o tym, jak ładnie mknęły po wilgotnym murze i czarnym błyszczącym asfalcie delikatne, barwne, błędne ogniki liter, przypomniałem sobie nagle fragment moich poprzednich rozważań: podobieństwo do złotego, rozbłyskującego śladu, który nieoczekiwanie staje się znów daleki i nie do odnalezienia fotokolage własny
kto dziś czyta takie ksiazki? wróciłam z zachwytem po latach, ale tamtej wyczytanej książki już nie ma, nie wszystko już tak samo działa.Jednak fraza "TYLKO DLA OBŁĄKANYCH", " WSTĘP NIE DLA KAŻDEGO" znaczy całe tamto życie, obok niby normalnego,
WYSTARCZY PRZEJŚĆ PRZEZ FURTKĘ
WILK STEPOWY BYŁ KIEDYŚ MOJĄ FURTKĄ
***
dla cierpliwych powyższy fragment zanurzony w szerszym kontekście tego kluczowego epizodu z życia wilka stepowego:
Zajęty tymi zwykłymi dla mnie myślami, szedłem dalej po mokrym bruku przez jedną z najcichszych i najstarszych dzielnic miasta. Nagle, po drugiej stronie uliczki, zobaczyłem w ciemnościach stary, kamienny, poszarzały mur, na który zwykle chętnie patrzyłem; stał tam zawsze taki sędziwy i beztroski, między małym kościółkiem i starym szpitalem. Za dnia oczy moje często spoczywały na jego szorstkiej powierzchni, gdyż takich cichych, dobrych, milczących płaszczyzn mało było w śródmieściu, gdzie przecież zwykle na każdym skrawku muru wykrzykuje swoją firmę jakieś biuro, jakiś adwokat, jakiś wynalazca, lekarz, fryzjer czy też pedikiurzysta. I teraz znowu ujrzałem stary mur, stojący cicho i spokojnie, a przecież coś się w nim zmieniło. Dostrzegłem w jego środku jakiś niewielki, ładny portal z ostrołukiem, co mnie zbiło z tropu, gdyż naprawdę nie wiedziałem, czy ten portal był tu zawsze, czy został dopiero teraz zbudowany. Niewątpliwie wyglądał archaicznie; należy przypuszczać, że mała, zamknięta furtka o drzwiach z ciemnego drewna wiodła już przed wiekami na jakieś uśpione klasztorne podwórko i czyni to jeszcze i dziś, choć dawno już nie ma klasztoru; prawdopodobnie ze sto razy widziałem tę furtkę, ale nigdy nie zwróciłem na nią uwagi, może była świeżo pomalowana i dlatego wpadła mi w oczy. Jakkolwiek by było, stanąłem i uważnie spojrzałem na drugą stronę, nie przeszedłem jednak przez jezdnię, gdyż była mokra i rozmiękła; pozostałem na chodniku i tylko spoglądałem na drugą stronę, wszystko pogrążało się już w cieniu nocy, kiedy wydało mi się, że furtkę obwiedziono wieńcem czy też inną kolorową ozdobą. A teraz, kiedy zadałem sobie trud, żeby dokładniej rzecz zbadać, spostrzegłem nad portalem jasny szyld, na którym, zdaje się, był jakiś napis. Wysiliłem wzrok i w końcu, mimo błota i kałuży, przeszedłem na drugą stronę ulicy. Wtedy dopiero zobaczyłem nad bramą, na znanej mi zielonkawej szarzyźnie muru, matowo połyskującą plamę; po tej zaś plamie biegły ruchome, kolorowe litery i znikały niebawem, znów się zjawiały i znów znikały. Oczywiście, pomyślałem, teraz i ten stary, poczciwy mur zbezcześcili świetlną reklamą! Tymczasem odcyfrowałem kilka przelotnie ukazujących się słów, były trudne do odczytania, trzeba je było w połowie odgadywać, gdyż litery jawiły się w nierównych odstępach czasu, blade, nikłe, i gasły szybko. Człowiek, który chciał na tym zrobić interes, nie był obrotny, był - biedaczysko - wilkiem stepowym; dlaczego kazał swoim literom tańczyć tu, na tym murze, w najciemniejszej uliczce starego miasta w taki deszcz, o takiej porze, kiedy nikt tędy nie przechodził, i dlaczego litery były takie lotne, takie zwiewne, kapryśne i nieczytelne? Ale stop, teraz mi się udało, mogłem pochwycić kilka kolejnych słów, brzmiały one:
Teatr magiczny
wstęp nie dla każdego
- nie dla każdego
Próbowałem otworzyć furtkę, ale ciężka, stara klamka nie drgnęła nawet pod naciskiem. Gra liter skończyła się, urwała nagle, smutna, świadoma swej daremności. Cofnąłem się o kilka kroków, zabrnąłem w błoto, litery już się nie ukazywały, świetlne efekty zgasły, długo stałem w kałuży i czekałem na próżno.
Ale kiedy już dałem za wygraną i wróciłem na chodnik, upadło przede mną na lśniący asfalt parę kolorowych świetlnych liter.
Czytałem:
Tylko - - dla - - obłą - - kanych!
Przemoczyłem nogi i marzłem, mimo to stałem tam jeszcze dość długo w oczekiwaniu. Ale nic się już nie pojawiło. Kiedy tak stałem, myśląc o tym, jak ładnie mknęły po wilgotnym murze i czarnym błyszczącym asfalcie delikatne, barwne, błędne ogniki liter, przypomniałem sobie nagle fragment moich poprzednich rozważań: podobieństwo do złotego, rozbłyskującego śladu, który nieoczekiwanie staje się znów daleki i nie do odnalezienia.
Zmarzłem i poszedłem dalej, śniąc o tym śladzie, pełen tęsknoty za bramą do magicznego teatru, który był tylko dla obłąkanych. Doszedłem tymczasem do okolicy rynku, gdzie nie brak już było wieczornych rozrywek, co parę kroków wisiał plakat i zachęcał szyld: damska kapela - kabaret - kino - dansing, ale to wszystko nie dla mnie, to było dla “każdego”, dla normalnych, którzy całymi falami cisnęli się do wejść. Mimo to mój smutek rozwiał się nieco, musnęło mnie przecież pozdrowienie z innego świata, zatańczyło kilka kolorowych liter, zagrało na mojej duszy i dotknęło ukrytych akordów, błysk złotego śladu stał się znów widoczny.
Odszukałem małą, staromodną knajpkę, w której nic się nie zmieniło od czasów mojego pierwszego pobytu w tym mieście przed dwudziestu pięciu laty. Jest nawet ta sama szynkarka, a niektórzy z dzisiejszych gości również i wówczas siedzieli tutaj, na tych samych miejscach, przed tymi samymi szklankami.
Wszedłem do tej skromnej gospody, tu była moja ucieczka. Wprawdzie to tylko przystań, mniej więcej taka jak na schodach przy araukarii, gdyż i tutaj nie odnalazłem domu i wspólnoty, tylko ciche miejsce na widowni przed sceną, na której obcy ludzie grali obce sztuki, ale to ciche miejsce też było coś warte: ani tłumów, ani krzyków, ani muzyki, tylko kilku spokojnych obywateli przy nienakrytych drewnianych stołach (żadnych marmurów, emaliowanych blach, pluszów czy mosiądzów), a przed każdym z gości trunek - dobre, mocne wino. Może ci nieliczni stali bywalcy, znani mi z widzenia, to prawdziwi filistrzy, którzy w domu, w swoich filisterskich mieszkaniach stawiali żałosne ołtarze głupawym bożkom zadowolenia - a może to samotnicy i wykolejeńcy, wilki stepowe i biedacy jak ja, którzy dumali przy kieliszku nad zbankrutowanymi ideałami? Tego nie wiedziałem. Każdego z nich przyciągała tu jakaś nostalgia, jakieś rozczarowanie, potrzeba jakiejś namiastki; żonaty szukał atmosfery kawalerskich czasów, stary urzędnik echa studenckich lat, wszyscy byli raczej milczący, chętnie popijali i podobnie jak ja woleli siedzieć przed butelką alzackiego wina niż przed damską kapelą. Tu rzuciłem kotwicę, tu można było przesiedzieć godzinę, a nawet dwie. Zaledwie łyknąłem wina, poczułem, że dziś jeszcze nic nie miałem w ustach prócz kawałka chleba na śniadanie.
Zadziwiające, co też człowiek potrafi przełknąć! Chyba z dziesięć minut czytałem gazetę, chłonąłem oczyma wypociny jakiegoś nieodpowiedzialnego człowieka, przeżuwającego w swych ustach słowa innych, by je następnie - zaprawione śliną, ale nie strawione - znów z siebie wydalić. Pochłonąłem tak całą długą szpaltę. Po czym zjadłem dobry kawał wątroby, wyciętej z ciała zarżniętego cielaka. Przedziwne! Najlepsze ze wszystkiego było alzackie wino. Nie lubię - przynajmniej na co dzień - odurzających, mocnych win, które wydatnie pobudzają i odznaczają się znanym, specyficznym smakiem. Najbardziej lubię całkiem młode, lekkie, skromne wina bez nazwy; można ich wypić dużo, mają dobry i przyjemny aromat wsi, ziemi, nieba i drzew. Kieliszek alzackiego wina i kawałek dobrego chleba to najlepszy posiłek. Zjadłem wszakże już jedną porcje wątroby, szczególny dla mnie przysmak, gdyż rzadko jadam mięso, a przede mną stał już drugi kieliszek wina. Dziwne było również i to, że w jakichś zielonych dolinach zdrowi, dzielni ludzie uprawiają winną latorośl i tłoczą wino, aby gdzieś tam w świecie, z dala od nich, kilku rozczarowanych, z cicha popijających mieszczuchów i bezradnych wilków stepowych mogło wysączyć z kielichów nieco odwagi i dobrego samopoczucia. Co do mnie - niech to będzie i dziwne! Jest dobre, pomaga, poprawia humor. Na myśl o bzdurach w artykule parsknąłem spóźnionym, przynoszącym ulgę śmiechem i nagle przypomniałem sobie znowu zapomnianą, cichą, na trąbce wygraną melodię; uniosła się we mnie jak mała, lśniąca bańka mydlana, błysnęła, ukazując w kolorowym, zmniejszonym odbiciu cały świat, i rozprysnęła się łagodnie. Skoro było możliwe, że ta boska, mała melodyjka potajemnie zapuściła w mej duszy korzenie i pewnego dnia na nowo rozkwitała cudownym wielobarwnym kwiatem, czyż mogłem być całkowicie zgubiony? A jeśli nawet jestem zbłąkanym zwierzęciem, nie rozumiejącym otaczającego świata, to przecież moje głupie życie ma jakiś sens, skoro coś we mnie udziela odpowiedzi, odbiera wołania z dalekich, wyższych światów, gromadzi w moim mózgu tysiące obrazów:
Anielskie hufce Giotta z małego, błękitnego sklepienia kościółka w Padwie, a obok nich Hamlet kroczący z uwieńczoną Ofelią, piękne symbole wszelkiego smutku i wszelkiego nieporozumienia w świecie, a oto stoi w płonącym balonie żeglarz powietrzny Gianozzo i dmie w róg, Attyla Schmelzle trzyma w ręku swój nowy kapelusz, a Borobudur* piętrzy w powietrzu górę swych rzeźb. Gdyby nawet te wszystkie piękne postacie żyły również w tysiącach innych serc, to istnieje jeszcze dziesięć tysięcy innych, nieznanych obrazów i dźwięków, których ojczyzna, widzące oko i słyszące ucho żyją jedynie we mnie. Stary szpitalny mur pełen plam starej, zwietrzałej, szarej zieleni, mur, pod którego rysami i pęknięciami można się domyślać tysięcy fresków - kto mu odpowiedział, kto przyjął go do swej duszy, kto go kochał, kto odczuwał czar jego łagodnie zamierających barw? Stare księgi mnichów z delikatnie połyskującymi miniaturami i przez własny naród zapomniane książki niemieckich poetów sprzed stu i dwustu lat, wszystkie te zniszczone i zbutwiałe tomy, druki i rękopisy dawnych muzyków, owe sztywne, pożółkłe nuty, na których zastygły w tony zaklęte marzenia - kto wsłuchał się w ich mądre, szelmowskie i tęskne głosy, kto niósł w sercu ich ducha, ich czar przez inny, obcy im czas? Kto zachował w pamięci mały, uparty cyprys, stojący wysoko nad wzgórzem Gubbio, złamany i rozdarty kamiennym zwałem, cyprys, który mimo to przetrwał i wypuścił nowy, mizerny pęd? Kto oddał sprawiedliwy hołd pracowitej właścicielce mieszkania na pierwszym piętrze i jej lśniącej czystością araukarii? Kto czytał nocą chmurne znaki przeciągających nad Renem mgieł? Wilk stepowy. I kto na gruzach swego życia szukał jego rozwiewającego się sensu, kto znosił to, co pozornie niedorzeczne, przeżywał to, co na pozór obłędne, i nawet w ostatnim szalonym chaosie żywił skrytą nadzieję na objawienie się i bliskość Boga?
HERMANN HESSE -WILK STEPOWY
fragment z http://www.forumksiazki.pl/topics43/hermann-hesse-wilk-stepowy-vt3726.htm
może kiedyś wiecej napisze, to osobiste wątki

Raymond Roussel- Locus solus i ekstazy surrealistyczne

Raymond Roussel- Locus solus
bestyja-skazana-na-włąsne-pomysły-artystyczne,bestyj nękany demonami-własnych -pomysłów
kalendarium
Raymond Roussel -urodzony 20 stycznia 1877 w Paryżu, zm. 14 lipca 1933 w Palermo)
pochodzący z bogatej rodziny, książki publikował własnym sumptem, Impressions d’Afrique i Locus Solus zostały dostrzeżone przez surrealistów... pochlebnie o jego twórczości wypowiadali się Alain Robbe-Grillet, twórcy związani z Oulipo, a Michel Foucault poświęcił mu osobną pracę.
Locus solus, najbardziej znana jego książka i jedyna przetłumaczona na język polski, to opowieść o tytułowym parku - posiadłości pełnej cudów techniki i miejsc magicznych.W "Locus Solus" już po dwóch stronach przenosimy się w najwspanialej wyimaginowany świat, jaki kiedykolwiek powstał na powieściowych kartach. W jednolitym, precyzyjnym świetle oglądamy cuda narracji, historii i fantastycznej techniki za sprawą geniuszu Raymonda Roussela, "największego magnetyzera naszych czasów", dla którego słynne surrealistyczne spotkanie maszyny do szycia i parasola na stole w prosektorium to zaledwie początek drogi do piękna Republiki Snów...bardzo osobista książka Foucaulta. W czym upatrywał on wartości hermetycznych utworów Roussela? Zapewne, obok fascynacji barwną postacią poety, dużą rolę odegrała specyfika dzieła (będącego wszak tajemnicą tajemnic), dzieła - antylabiryntu. Bez jednego wyjątku pozostaje mowa Rousselowska językiem zdwojonym, czy to wypowiadającym dyskurs oparty na procedurze, czy to procedury pozbawiony. Jak gdyby ta poezja źródłowa posiadała swego rodzaju podwojenie w postaci wersyfikowanej i zgodnej z procedurą, przy czym możliwe są połączenia i rozliczne, pokrętne wpływy. Jedno tylko jest wykluczone: mowa wolna od procedury i od rymu, a więc od zdwojenia. Pamiętając, że Foucault wielbi pisarza wbrew niemu samemu, wielokrotnie przekraczając odautorskie zakazy i podważając szczerość pośmiertnej spowiedzi i o locus solus witryna
Numer nr 09-10/2007 (434-435) z roku 2007 Literatura na Świecie Roussel: Zielonkawa skóra dojrzałej śliwki , Słoneczny pył , W Hawanie i Dokumenty mające służyć za kanwę oraz wspomnienia, eseje i artykuły poświęcone jemu i jego twórczości m.in. Salvadora Dalego, Andre Brétona, Johna Ashbery'ego, Philippe Soupault i Michela Leirisa.
Bogdan Banasiak. Tom Słońce ekstazy, noc melancholii. Rzecz o Raymondzie Rousselu ukazał się w 2007.
Słońce ekstazy i noc melancholii , jego twórczości długo nie doceniano, widząc w niej doświadczenie patologiczne, później zaś uznano za jedno z najważniejszych wydarzeń w literaturze początków XX wieku, a jego samego okrzyczano geniuszem.
Na książkę tę składa się kilka tekstów poświęconych życiu Roussela (znaczonym spektakularnymi obsesjami i maniami, przeżyciem niezwykłej ekstazy i jej stałym poszukiwaniem), śmierci (tajemniczej i uporządkowanej, jak wszystko w jego świecie), dziełu (będącemu awangardową i prekursorską wyprawą w dziedzinę języka)
jego literacki testament, dzieło "sekretne i pośmiertne": W jaki sposób napisałem niektóre z mych książek, a także wybrana bibliografia
SPIS TREŚCI:
Raymond Roussel (20. 01. 1877 – 14. 07. 1933) – kalendarium życia i twórczości
notka z tomu XVI „Encyclopedia Universalis” (Paris 1988) nie tyle może nie pozostawia złudzeń, co raczej mnoży niejasności. Pod hasłem „Roussel (Raymond)” czytamy bowiem: „Charakterologicznie: neuropata, słabowity, maniak, obłąkany, homoseksualista, w końcu alkoholik i toksykoman”. Tyle o człowieku, który według Prousta stworzył „cudowne narzędzie poetyckie”. Jeśli zaś chodzi o to „narzędzie", czyli dzieło, tu również opinie są, oględnie mówiąc, podzielone. Niektórzy, jak Proust, Gide, Leiris, Ashbery pieli z zachwytu, ale inni...
Vie de Roussel / vide Roussel
Ekscentryk, albo fou littéraire
Śmierć i tajemnica
„…nieco pośmiertnego rozkwitu”
Strefy wpływów – inspiracje
Słońce ekstazy i noc melancholii
„Biedny, mały chory” czy wielki, bogaty geniusz?
Żywy podręcznik psychiatrii
Słońce ekstazy…
… i noc melancholii
„Niewinna” filozofia języka
Między bezsensem a banałem
Tajemnice, sobowtóry i maszyny
„Doskonale zimny i halucynacyjny świat”
Metoda Roussela: les lettres du blanc…
Dzieła spoza-metody
Ogród wyobraźni
Mityzacja rzeczywistości
„Cytadela języka”
„Metoda” języka: różnica i powtórzenie
Roussel-wizjoner
En marge
„Najważniejsze aby nadmiar teorii, zbyt przemądrzałe podejście do stylu, nie odebrały słowu jego skuteczności w praktyce, w życiu. Wszak sztuka dzieje się między żywymi, konkretnymi ludźmi – a więc niedoskonałymi. Roi się dziś od stylów, które nudzą – które męczą – które wyciągają flaki – ponieważ są tworem intelektualnej recepty, dziełem ludzi nietowarzyskich i po prostu źle wychowanych. Celować słowem w ludzi a nie teorie, w ludzi a nie w sztukę.”
dzięki Ci Signe za przypomnienie
kiedyś miałam to Locus solus w ręku- muszę sobie przypomnieć gdzie
http://poewiki.org/index.php/Strona_osobista:Jakub_Winiarski/Recenzje/Bogdan_Banasiak,_„Słońce_ekstazy,_noc_melancholii._Rzecz_o_Raymondzie_Rousselu”

Całkowite zaćmienie Luny

Gdy Słońce, Ziemia i Księżyc ustawią się w jednej linii, nasza planeta rzuca za sobą cień na tyle duży, że jest on w stanie objąć Srebrny Glob. Ponieważ nasz naturalny satelita nie ma własnego źródła światła lecz odbija tylko światło słoneczne, jego blask gaśnie w takiej sytuacji. Mówimy wtedy o zjawisku zwanym zaćmieniem Księżyca.
 dokładnie takie wydarzeniemw nocy z 20 na 21 lutego. Wszystko zacznie się o godz. 1:35, gdy Księżyc zacznie wchodzić w półcień. Ta część spektaklu nie jest jednak efektowna, bo przejawia się tylko lekkim osłabieniem blasku Srebrnego Globu. Najciekawsze zjawiska zaczną się o 2:43, kiedy to tarcza naszego naturalnego satelity zacznie chować się w cień Ziemi. Pogrąży się ona w nim całkowicie o 4:01. Faza maksymalna wystąpi o 4:26, koniec zaćmienia całkowitego - o 4:52, koniec zaćmienia częściowego - o 6:09, a wyjście Księżyca z półcienia - o 7:17
Początek zaćmienia częściowego wystąpi, gdy Księżyc będzie znajdował się na wysokości niespełna 35 stopni nad horyzontem, początek zaćmienia całkowitego - na wysokości niespełna 25 stopni, a maksimum zaćmienia - na wysokości 20 stopni.
 do oglądania zaćmienia Luny nie jest potrzebny żaden specjalistyczny sprzęt, bo będzie ono doskonale widoczne gołym okiem. Oczywiście można wspomóc się lornetką, lunetą czy teleskopem by dokładnie obejrzeć jak poszczególne kratery na powierzchni Księżyca chowają się w cień Ziemi. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby miejsce do obserwacji wybrać takie, w którym nie zasłonięta drzewami i budynkami jest zachodnia część horyzontu. Wtedy, o ile pogoda dopisze, zjawisko będzie można podziwiać w pełnej krasie.
Całkowite Zaćmienie Księżyca
Podczas całkowitego zaćmienia Księżyca, srebrny glob nigdy nie znika całkowicie. Ziemska atmosfera nadaje czerwonawy kolor cienia Ziemi powodując, że podczas zaćmienia Księżyc przybiera czerwone zabarwienie. Niekiedy cień jest jasnoczerwono pomarańczowy, ciemnomiedziano czerwony lub brunatno szary. Kolor całkowicie zaćmionego Księżyca zależy bezpośrednio od przejrzystości górnych warstw atmosfery Ziemi. (im mniejsze zapylenie atmosfery tym jaśniejsze zaćmienie).
Luna (łac. księżyc) w mitologii rzymskiej bogini księżyca, utożsamiana z Dianą i grecką Selene. Najstarsze miejsce kultu - świątynia na Awentynie w Rzymie. Siostra boga Sol i bogini Aurory
ilustracja na temat ale kryklokowa

La Luna somnambula

Wiaczesław Iwanow
La Luna somnambula

Księżyc płynie we śnie. O, milcz i nie oddychaj.
Promienion tylko drżeć, promieniom szeptać cicho,
Promieniom szukać cię i wołać, i dotykać,
I w lekkopalcym śnie w otwartą duszę wnikać.

Selene woła nas: Endymion we śnie krzyczy.
W śnie nieprzespanym świat czeka na głos słowiczy.
Niech słowik w liściach śni, a niech rozłąkę śpiewa.
Niech urok jeszcze trwa: śpiew we śnie się rozwiewa.

O, milcz: bo w ciszy są zbłąkane wszechprzeczucia.
Eolska struna drga i dusza cicho nuci
Księżyca słysząc głos - i w górę lekko leci
Urwany, słaby jęk, i ginie w gwiazd zamieci.

Twa dusza echem jest, zgubnym i dalekim.
I skrywa się, i drży... A księżyc z góry ścieka
I lgnie, i zbliża się - poświatą otoczona
Dusza omdlewa w sen i w pocałunkach kona.
przeł. Jarosław Marek Rymkiewicz

Całkowicie Zaćmiona Luna 21 lutego 2008

Gdy Słońce, Ziemia i Księżyc ustawią się w jednej linii, nasza planeta rzuca za sobą cień na tyle duży, że jest on w stanie objąć Srebrny Glob. Ponieważ nasz naturalny satelita nie ma własnego źródła światła lecz odbija tylko światło słoneczne, jego blask gaśnie w takiej sytuacji. Mówimy wtedy o zjawisku zwanym zaćmieniem Księżyca.
Z dokładnie takim właśnie wydarzeniem będziemy mieli do czynienia w nocy z 20 na 21 lutego. Wszystko zacznie się o godz. 1:35, gdy Księżyc zacznie wchodzić w półcień. Ta część spektaklu nie jest jednak efektowna, bo przejawia się tylko lekkim osłabieniem blasku Srebrnego Globu. Najciekawsze zjawiska zaczną się o 2:43, kiedy to tarcza naszego naturalnego satelity zacznie chować się w cień Ziemi. Pogrąży się ona w nim całkowicie o 4:01. Faza maksymalna wystąpi o 4:26, koniec zaćmienia całkowitego - o 4:52, koniec zaćmienia częściowego - o 6:09, a wyjście Księżyca z półcienia - o 7:17
Początek zaćmienia częściowego wystąpi, gdy Księżyc będzie znajdował się na wysokości niespełna 35 stopni nad horyzontem, początek zaćmienia całkowitego - na wysokości niespełna 25 stopni, a maksimum zaćmienia - na wysokości 20 stopni.
Warto dodać, że do oglądania zaćmienia Luny nie jest potrzebny żaden specjalistyczny sprzęt, bo będzie ono doskonale widoczne gołym okiem. Oczywiście można wspomóc się lornetką, lunetą czy teleskopem by dokładnie obejrzeć jak poszczególne kratery na powierzchni Księżyca chowają się w cień Ziemi. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby miejsce do obserwacji wybrać takie, w którym nie zasłonięta drzewami i budynkami jest zachodnia część horyzontu. Wtedy, o ile pogoda dopisze, zjawisko będzie można podziwiać w pełnej krasie.
Luna (łac. księżyc) w mitologii rzymskiej bogini księżyca, utożsamiana z Dianą i grecką Selene. Najstarsze miejsce kultu - świątynia na Awentynie w Rzymie. Siostra boga Sol i bogini Aurory

zaćmienie Luny w przygotowaniu

Luna przygotowuje się do zaćmienia
łac. Luna, od łac. luna 'ksieżyc', rzymska bogini pochodzenia sabińskiego. Czczono ją z przydomkami: Noctiluca 'Świecąca nocą', złotorożna; męską hipostazą L. był Lunus. Bogini księżyca, personifikująca księżyc i światło księżycowe, była uważana za szczególną patronkę woźniców. Poświęcono jej pierwszy dzień tygodnia, łac. dies Lunae 'poniedziałek', wł. lunedi, hiszp. lunes, fr. lundi, prowans. dilus, friul. lunis 'ts.'. Ośrodki kultu na Awentynie, Palatynie i in. Utożsamiona z rzym. Dianą, gr. Selene, Hekate. Nawiązania do postaci L. w poezji: Anonima (XVIII w.): "Gdyby odmienna Luna niewiast nam nie dała, | Świat by nie stał na nogach, cóżby głowa miała?" (Wirydarz poetycki. Microcosmos), Franciszka Dionizego Kniaźnina: "Bella gerant Aquilae nullos latura triumphos | Cornibus infixae, Luna cruenta, tuis" (Elegiae, XVI), "Heu, belle exiguo iam sic inceperat aevo, | Vix ubi ter denum Luna rotavit iter" (Threnus XI), Fiodora Tiutczewa: "W błękitnej nocy odpoczywa Rzym - | Luna wschodząca zawładnęła nim, | I w gród w bezludnym majestacie śpiący | Wpłynęła jasność jej chwały milczącej..." (Rzym nocą, tł. J. Waczków), Konstantego Fofanowa: "Ściele się Luny światło srebrzyste, | Powstają z ziemi opary mgliste." (Notturno, przeł. Leszek Kołakowski), Aleksandra Puszkina: "Jaśniej od gwiazd i od niewiastek | Na wysokości Luna wschodzi" (Eugeniusz Oniegin, przeł. A. Ważyk), Emanuela z Lešehradu: "Wspaniało Nocy, | druhno niedobrych pragnień, | matko wspaniałej Luny..." (Do władczyni nocy, przeł. Andrzej Piotrowski), Juliana Tuwima: "Oto wzwyż się wzbijasz z czarownej feeri, | O, do mnie, gołębico, do mnie, srebrna Luno" (Trzy wiersze o fryzjerze), Władysława Broniewskiego: "Wplątany w włosy komet, | chwytam cienie Andromed, | patrzę w Luny twarz młodą" (Poeta i trzeźwi), Robinsona Jeffersa: "czarna okrutna woda jak oswojony tygrys, | Z cudnym piętnem Luny, bogini, na pysku | Idzie posłusznie śladami jej stóp." (Pełnia księżyca, przeł. Cz. Miłosz), Czesława Miłosza: "Nie żebym brał zbyt poważnie pociechy natury | i barokowe rekwizyty, Lunę, pyzate obłoki | (choć kiedy czeremchy kwitną nad Wilią, piękna to jest pora)" (Rady); wiersze: František Hrubín "Do przyjaciółki Luny", Anka Kowalska "O Luna luna" (Kierunki 58/46,5), Janusz Styczeń, "Luna" (Opole 82/4,14), Charles Reznikoff "Bezwstydna Luno" (LŚ 92/8-9,192); W.B.Yeats poemat "Per amice silentia Lunae"; Karel Milota opow. "Sol i Luna" (tłum. Andrzej Piotrowski, LŚ 77/2). W sztukach plastycznych: obrazy "Aurora budząca Lunę" L. Silvestera Mł. (1719), "Luna i Hory" Tintoretto (1580). źródło..

wtorek, 19 lutego 2008

heksy -wiedźmy czyli kobiety wiedzące

Czarownice czyli heksy

Wiedźma – w przedchrześcijanskich słowiańskich społecznościach kobieta posiadająca wiedzę, związaną z ziołolecznictwem, medycyną, przyrodą. Osoba szanowana przez społeczeństwo, zwracano się do niej po rady. Pierwotnie w kulturach słowiańskich wiedźmę nazywano wiedma, widma. Wiedźma posiadająca zdolności lub cechy magiczne nazywana była ciotą!.
Pierwotnie, prawdopodobnie aż do połowy IX wieku na terenach wschodnich słowiańszczyzny, owo określenie nie było pejoratywne. W wyniku ekspansji chrześcijaństwa i piętnowania rytuałów ludowych i pogańskich zwyczaj gromadzenia i przechowywania wiedzy przez osoby w wybranych rodach uległ zapomnieniu. Wiedźmy oskarżano o czary dlatego obecnie wiedźma często utożsamiana jest z czarownicą.
Szcziga, strzyga, strzygonia, strzyżka
Strzygi i strzygonie-upiory, wampiry, wypióry
straszki-strachy, straszydła, beboki
zmora, dusiołek, mora, ora, gniotek
meluzyna; połednica;

słowiańskie czarownice -czyli cioty kapryśne

CIOTY- ZŁOTE BABY
 Cioty inaczej Złote baby albo wróżki lub czarownice-- kobiety zajmujące się u Słowian magią. Cioty mieszkały zwykle w lasach(unikały wścibskich oczu), ale jeśli im się chłop spodobał to przyjmowały postać piękną i uwiódłszy swego wybranka, mieszkały z nim we wsi i nikt ich od zwyczajnej dziewczyny odróżnić nie umiał. Głównym zajęciem Ciot było leczenie okolicznej ludności. Zeby zdiagnozować niedomagania Ciota odurzała się mieszaniną wywarów z Bieluniu (datury) i muchomora czerwonego.  W transie mogły zobaczyć co dolega choremu i jakie są środki zaradcze na jego przypadłość. Ponadto wróżyly i za oplatą mogły przepowiadać przyszlość.
Jednak poza leczeniem i wróżeniem były Cioty dość kapryśne, i z byle powodu mogły sprowadzić nieszczęście. Uroki czyniły na nabiale i drobiu, i zdrowych czyniły chorymi. więc lepiej było się im bez potrzeby nie naprzykrzać. Kiedy zaczarowały jedzenie, wtenczas zdradzały to ogień lub kipiąca woda. Aby się przed ich urokami uchronić, trzeba było na przykład odwrócić garnek uchem do ognia. Miało to taką siłę, że czarownica musiała przyjść do tegoż domu, gdzie chciała czynić zło. Wtedy pierwszą kobietę, która otworzyla tylko drzwi, uznawano za czarownicę. Aby odpędzic czarownice od domu, przybijano na progu podkowę; czarownice bały sie ponadto ziół zbieranych podczas sobótkowej nocy. Moc czarownic wzrastała szczególnie podczas zaćmienia slońca i księżyca, a także w dniach przesileń słońca - latem i zimą.
ciekawe jAK "cioty" mają się do "ciotek"- naszych milusińskich krewnych poza tym że nasze ciotki rodzinne często przypominają czarownice...

bestiarusz domowy lotawicy mirror:
http://dhost.info/myth/slowanwitch.htm

o lotawicach i lotowicach i latawicach

LOTAWICA, albo lotowica!, mówiła moja Mama, kiedy chciała mi dokuczyć, bo póżno wróciłam do domu, wtedy nie wiedziałam, że lotawice i  latawice istniały i istnieją w demonologii słowiańskiej - a jako takie przeniknęły do polskiego języka przy próbie opisywania bardzo kontrowersyjnych, dziwnych osób i i osób wracających późno- jest to niewątpliwie słowo pejoratywne
lotawica rysowała na tablecie
LATAWICA -LOTAWICA –wietrznica, lotawiec-błęd nocny,nocnica (latające światełka, kłekanice)
Lotawice i Lotawce . Som to demony,na kiere godajom,ze som spadajoncymi gwiozdami i kometami.Podobno Lotawiec zamiyniol sie w modego synka i zodno dziolszka niy poradzila sie oprzyc jego wejrzyniu i jak go juz poznala,to niy nolezala juz do ziymi,a we wieczor uciekala z doma tam ,kaj go poznala,-w to miysce.
lotawica -większa wersja na stronie krykloka
Zas Lotawica byla jak tyn z czorny ptok , abo bioly golomb.Przybiyrol tyn demon postac gryfnej frelki,kiero uwodzila chopow.
Fto niy miol ciynzkich grzychow,mog sie uchronic lod istot wietrznych,godajonc:Jo cie chrzcza w imie Ojca i Syna i Ducha Swiyntego...Jakzes panna niech ci bydzie Anna,a jakzes mlodziyniec,niech ci bydzie Wawrzyniec"
 źródło
PÓŁMROK JEST MOIM ULUBIONYM OSWIETLENIEM
Bóstwa kobiece : 
 Isztar, Inanna - sumeryjska bogini miłości ;Afrodyta - grecka ;Wenus, Wenera – rzymska; Milda - bałtycka (litewska); Szauszka - hetycka ;Freja - germańska ;Sif - nordycka ;Anat - syro-palestyńska (ugarycka) ;Łada (bogini) – słowiańska; Hathor - bóstwo miłości ;Bastet, Bast bogini miłości i płodności
mirror bestiariusza domowego lotawicy http://lotawica.blog.onet.pl 


lotawica mirror

postanowiłam założyć mirror lotawicy
bo na onecie kończy mi się pamięć
a szkoda by było takiej pracy z powodu przywiązania się do adresu z za ciasną norką,
więc kontunuuję
 to był jeden z pierwszych bannerów
chociaż słowo lotawica nie jest grzeczniutkie. Kiedy mówię, że mam nika lotawica- patrzą na mnie zgorszeni- bo język polski zrobił z lotawicy ladacznicę (chyba)nieobyczajną istotę. teraz lotawica też mnie denerwuje, więc moze zmieni się w lotawidza?